Masa Krytyczna i Malta
Piątek, 25 czerwca 2010
· Komentarze(1)
Kategoria 50-100 km, W towarzystwie, Zaplanowana
Na początek pojechałem po Mateusza do Skórzewa mieliśmy dużo czasu i przed masą i była ładna pogoda więc postanowiliśmy się przejechać do Strzeszynka. Pierwszą przerwę zrobiliśmy nad rusałką, gdzie kąpały się jakieś typowe wieśniaki więc postanowiliśmy się przenieść z pomostu do pobliskich sklepików na jakiegoś loda. Po konsumpcji ruszyliśmy w fajnym tempie do Strzeszynka, gdzie na tamtejszym pomoście zrobiliśmy sobie chwilę przerwy. Wracaliśmy tą sama drogą jednak trochę szybciej, bo czas nas naglił. Dojechaliśmy po Szczesia, gdzie dołączyli do nas Jarzyna i Tomasz. We czwórkę pojechaliśmy na Górczyn spotkać się z Gumisiem. Dalej już na stary rynek na masę. Tam spotkaliśmy Grzegorza z kolegą, Szymona (z wycieczki do Karpacza) również z towarzyszem i gościa z najlepszym nazwiskiem, czyli Szóstaka z Lubonia który również przyjechał z jakimś kumplem. Nie można również zapomnieć o naszym Łydziarzu, czyli Robercie :) takim składem przejechaliśmy całą masę do której w międzyczasie dołączył Młody Guma. Po masie mały wyścig ma Malcie. Niestety źle rozłożyłem moce i zająłem jedno z ostatnich miejsc. Początkowo trzymałem się z Jarzyną na drugim miejscu i tak do polowy Malty jechaliśmy trochę powyżej 40 km\h i oderwaliśmy się od innych. Po krótkim slalomie między ludźmi, uciekł mi na ok 3 długości i już nie dałem rady go dogonić i zwolniłem do 33, bo zużyłem całe zapasy sił, a reszta jechała zwartą grupą jeden za drugim i nie dało rady wcisnąć się komuś na koło, więc straciłem jeszcze więcej sił i wyprzedzili mnie chyba wszyscy. Po chwili odpoczynku postanowiliśmy zrobić jedno kółko w szybkim tempie. Udało się zrobić tylko pół, gdyż Szymon zaliczył glebę. Postanowiliśmy więc pojechać do biedronki na Starołęce, gdzie mieliśmy zrobić małe zakupy. Po chwili zorientowałem się, że nie mam plecaka. Więc potwornie zły szybko jechałem do źródełka gdzie go zostawiłem. Jechałem cały czas w okolicach 30-35 km\h i przejeżdżając przez wszystkie możliwe czerwone światła szybko dotarłem do źródełka. Gdzie ku mojemu zdziwieniu plecak sobie spokojnie leżał i pilnowało go 4 bikerów, którzy zrobili sobie przerwę, i którym jeszcze raz bardzo serdecznie za to dziękuję. Wracając do domu spotkałem moja Kuzynkę Anię z synem Bartkiem i razem zrobiliśmy sobie kółko w spokojnym tempie. Jechaliśmy razem do Hetmańskiej, gdzie się rozdzieliliśmy. Do domu już jechałem swoim tempem
przy bezwietrznej pogodzie :)
przy bezwietrznej pogodzie :)